To cztery godziny pełnej napięcia intrygi, regularnie mylącej tropy, zaskakującej i bardzo przekonująco zagranej. Nic z tego, co oglądamy nie jest choćby w najmniejszym stopniu realistyczne, co zdecydowanie może zniechęcić do oglądania część widzów, ale uważam, że właśnie ten podwyższony dramatyzm jest tym, za co najbardziej lubimy historie Moffata. Jeśli też tak myślisz, to „W zamknięciu” powinien być serialem dla ciebie. Więc chociaż scena po napisach sugeruje, że drzwi do 2. Sezonu “W zamknięciu” są otwarte i można opowieść pociągnąć dalej, to czy tak się stanie, jest na ten moment niejasne.
A trzeba w tym momencie zaznaczyć, że jest to serial składający się jedynie z czterech odcinków, ale każdy z nich to aż 60 minut seansu. A ten z każdą chwilą nie tylko przyspiesza i potęguje napięcie, ale staje się coraz bardziej mroczny, zaskakujący i niesamowicie wyrazisty. Recenzja absurdalnie doskonałego miniserialu o tytule W zamknięciu, bo każdy z nas może być mordercą. Oto co myślimy o kolejnej propozycji Od BBC na Netflix. To mężczyzna, który popełnił straszliwą zbrodnię, a ponieważ jest niczym Sherlock Holmes — tyle że w więzieniu — rozwiązuje różnego rodzaju zagadki kryminalne. Grieff nie tylko wkupił się do ludzkiej świadomości jako ktoś, kto może pomóc, gdy policja porzuciła już sprawę, ale cieszy się też w więzieniu szczególnymi względami strażników.
Zdarzenie błahe, że wręcz absurdalnie głupie, ale jednocześnie mogące doprowadzić do tragedii i historia pewnego mężczyzny skazanego na śmierć splatają się w serialu, jaki od jakiegoś czasu możemy oglądać na platformie Netflix. Dzieło nosi tytuł W zamknięciu i jest miniserialem, który składa się jedynie z czterech odcinków, w które, wierzcie mi na słowo, jeśli oczywiście nie oglądaliście, wsiąkniecie niemal natychmiast. No dobrze, ale skoro cały serial wygląda i brzmi tak imponująco, to dlaczego w oceniaczce nie ma pełnej dychy? Pierwszym z nich jest scena otwierająca cały serial, w której to nasza dziennikarka jest nieziemsko bezczelnie molestowana w metrze, podczas gdy wszyscy dookoła udają tylko, że nic nie widzą. Druga sprawa, to wspomniany już problem Moffata z kończeniem historii. Konkluzja tego, co dzieje się w domu podobała mi się nawet sama w sobie, lecz sposób w jaki z tym wątkiem połączony został Jefferson Grieff jest tani i absolutnie niezasłużony.
Pojawia się scena po napisach, która przypomina pojawiający się w serialu przekaz – każdy jest mordercą. Wszystko czego potrzeba, to odpowiednia motywacja i niesprzyjające okoliczności. Może to nie jest złota myśl, ale ciekawie jest spojrzeć na morderstwo z innej perspektywy.
- Jeśli takie wieści się pojawią, oczywiście damy Wam znać.
- Na domiar złego historia kończy się niemalże dosłownie sekundę później, więc na jakiekolwiek satysfakcjonujące wytłumaczenie co i jak nie mamy co liczyć.
- Już wzrosty notowań kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy zwiastowały odbicie, ale skala zwyżek na otwarciu okazała się jeszcze większa.
- Słabą, a może najsłabszą stroną licealisty Bena jest matematyka.
Kraj produkcji
Podobnie odrealnioną postacią jest przetrzymywana wbrew swojej woli osoba obawiająca się, że zostanie zamordowana, a jednocześnie cały czas kombinująca na kilka frontów jakby się tu uwolnić. Lecz to właśnie te ich niebanalne charaktery sprawiają, że wszystkie cztery, trwające około 60 minut każdy, odcinki chce się oglądać ciurkiem, jeden po drugim. To jedna z dwóch głównych osi fabularnych pierwszego sezonu dzisiejszego serialu. Drugą jest historia Beth (Lydia West), młodej dziennikarki, która chce zrobić wywiad z niejakim Jeffersonem Grieffem (Stanley Tucci). Ponieważ w brutalny sposób zamordował swoją żonę, po czym uciął i schował gdzieś jej głowę. Odrażające, ale ludzie lubią czuć tego typu odrazę do kogoś – uspokoić siebie samych, że nie są źli, że prawdziwe zło czai się w kimś innym.
- A szkoda, bo to przyjemna — nie wybitna — ale przyjemna rozrywka na wieczór, która od początku stawia mocną tezę i do samego końca jest jej wierna.
- Ma nadzieję, że w sprawie jej odnalezienie pomoże jej Jefferson Grieff, mający niezwykłe zdolności w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych więzień, skazany na karę śmierci za brutalny mord na swojej żonie.
- Skazany jest jednocześnie winny jak i świadomy swojej winy, a jego przekonanie, że mordercę nosimy w sobie, i każdy może się stać zabójcą w odpowiednich okolicznościach, wydaje się mieć odniesienie do rzeczywistości, jakiej jesteśmy świadkami.
- Oglądając serial nie mogłam się nie zastanawiać jaka była motywacja pastora, czy dziwność jego zachowania, i osób z nim związanych miała, albo mogła mieć sensowne wytłuczenie.
Na domiar złego historia kończy się niemalże dosłownie sekundę później, więc na jakiekolwiek satysfakcjonujące wytłumaczenie co i jak nie mamy co liczyć. W zamknięciu rozchodzi się na dwie historie, które pozornie łączy bardzo niewiele. Jefferson Grief ma Szef banku Anglii wygłosił przemówienie w brytyjskim Parlamencie doktorat z kryminologii, bystry umysł i przyznał się do brutalnego zabicia swojej żony. To więzień z wyrokiem kary śmierci, który zajmuje się rozwiązywaniem nietypowych spraw. Trochę przypomina Sherlocka – i nic dziwnego, gdyż za oba seriale odpowiada ten sam scenarzysta, Steven Moffat. Różnica jest taka, że Grief nie pełni tu roli detektywa konsultanta, ale konsultanta mordercy.
Masowe zwolnienia i rosnące bezrobocie. W USA takich zmartwień nie mieli od czasów Wielkiej Recesji
Dzień wcześniej, już po zamknięciu rynków, prezydent Donald Trump przedstawił długą listę podwyższonych ceł na większość partnerów handlowych USA. Biorąc pod uwagę wtorkowe dotychczasowe maksimum śródsesyjne, indeks S&P 500 wciąż jest wyraźnie — bo 7,7 proc. Były wykładowca Jefferson Grieff (Stanley Tucci) przebywa w celi śmierci za zamordowanie żony.
Podczas gdy część drugoplanowych postaci wypada dość płasko, w twarzy pastora wyraźnie widać ciężar dylematu, przed którym staje. Dobrze wypada również Stanley Tucci jako więzień – ze spokojną, opanowana twarzą pokazuje drugą stronę zbrodni. Morderca, który pogodził się ze swoimi decyzjami, stanowi dobrą i intrygującą przeciwwagę dla pastora, który zmaga się z wątpliwościami. Nowe odcinki “W zamknięciu” brzmi jak żart, ale Netflix już niejednokrotnie udowadniać, że i takie serie można przedłużać. Twórca miniserialu, Steven Moffat, jest otwarty na nakręcenie kolejnego sezonu, a może nawet na zrealizowanie osobnej historii. W wywiadzie z Radio Times podkreślił, że wszystko jest w rękach widzów.
Widzimy w nim dobrego człowieka, ale doskonale zdajemy sobie sprawę, że jest zdolny posunąć się daleko, jeżeli sytuacja go to tego przymusi. Stanley Tucci głównie siedzi i mówi, ale robi to tak — z partnerującym mu Atkinsem Estimondem (“Sposób na morderstwo”) w roli Dillona Kemptona — że cały serial mógłby się opierać tylko na rozmowie tej dwójki i nikt nie miałby nic przeciwko. “W zamknięciu” to serial, w którym bardzo mocno czuje się rękę Stevena Moffata, ze wszystkimi tego wadami i zaletami. Wystarczy przypomnieć sobie najgorsze i najlepsze odcinki “Doktora Who” czy “Sherlocka”, by od razu zrozumieć, o co chodzi.
Warto poświęcić wieczór dla takiej produkcji, zajrzeć na drugą stronę zbrodni, poczuć dreszczyk emocji, a może nawet skrytykować bohaterów. Trzeba oddać honor aktorom, którzy trzymają ten ciężar na swoich ramionach. Na tym polu zdecydowanie wyróżnia się David Tennant w roli pastora Harry’ego.
proc. to za mało. Donald Trump zapowiada jeszcze większe cła na Chiny
Sezon “W zamknięciu” mógłby kontynuować ten wątek, łącząc go z nieuchronnością zbliżającej się daty egzekucji, jakiej ma być poddany Jefferson. Dużą siłą “W zamknięciu” jest też fakt, że jak na seriale brytyjskie przystało, jest krótki. Serial powstał we współpracy BBC z Netfliksem, i to, że dostaliśmy tylko cztery godziny oglądania, jest idealną dawką, jaką ta historia potrzebowała. Zostajemy z pewnym niedosytem, bo bohaterowie się na tyle ciekawi, że chciałoby się pobyć z nimi trochę dłużej. Ale każdy kolejny odcinek niepotrzebnie musiałby skomplikować całość, przez co “W zamknięciu” zrobiłoby się męczące i nijakie.
Recenzja absurdalnie doskonałego miniserialu W zamknięciu, bo każdy z nas może być mordercą
W tygodniu od 7 do 13 kwietnia zadebiutuje na platformie aż 16 nowych tytułów, a w tym pojawią się wyczekiwane nowe odsłony hitowych już serii. Wraca oczywiście kultowe „Czarne lustro”, a widzów ucieszą nie tylko świeże historie, ale też sequel znanej nam już opowieści o „USS Callister”. Z kolejną odsłoną pojawi się także popularny serial o Moritzie, który tym razem Aktualizacja rynku 6 grudnia Kontrakty terminowe na akcje rosną, odbija się ropa chce zacząć swój legalny interes, jednak nie będzie to łatwe.
BBC, dla której serial został zrealizowany, nie zapowiedziało jak na razie kontynuacji serialu w drugim sezonie. Ale opowieść zostawia pewne kwestie nie dokończone, i nie wyjaśnione, więc jest szansa na napisanie dalszego scenariusza serialu, i jego kontynuację. Skazany na śmierć Amerykanin pasjonujący się rozwiązywaniem zagadek pomaga młodej brytyjskiej dziennikarce w poszukiwaniach zaginionej przyjaciółki.
Ta tuż po ich spotkaniu została zamknięta w piwnicy wikariusza Harry’ego Watlinga (David Tennant). Duchowny uwięził korepetytorkę swojego syna, aby chronić go przed niesłusznymi oskarżeniami o pedofilię. Tak łączą się ze sobą losy kilku pochodzących z zupełnie różnych światów osób. Serial W zamknięciu miał swoją premierę na Netfliksie 31 października tego roku i niemal natychmiast znalazł się w Top 10 na polskim Netflisie, zyskując dużą popularność u polskich widzów. Rodzi się zatem pytanie, czy serial będzie miał kontynuację. Serial kończy się zaskakującą sceną, w której Janice (Dolly Wells) odwiedza Jeffersona w sprawie śmierci swojego męża, który, jak mówi, “powinien być martwy”.
W zamknięciu sezon 2 — czy będzie kontynuacja?
Zgłaszają się do niego ActivTrades ludzie potrzebujący pomocy w kryminalnych sprawach. Pewnego razu wizytę składa mu zainteresowana wywiadem dziennikarka Beth Davenport (Lydia West). Reporterka niedawno poznała Janice Fife (Dolly Wells).
Indeks zmienności VIX, obliczany przez CBOE, znany jako tzw. Wskaźnik strachu Wall Street, po tym jak wzrósł w poniedziałek do około 60 pkt, ekstremalnego poziomu, we wtorek spadł poniżej 40 pkt. Moffat podkreślił jednak, że nigdy nie chciał tworzyć serialu, który jest ciągnięty na siłę, nie mając nic nowego do opowiedzenia. Drogi więźnia skazanego na śmierć w USA, księdza w cichym angielskim miasteczku i uwięzionej w piwnicy nauczycielki matematyki krzyżują się w najbardziej nieoczekiwany sposób. Równocześnie, jak to u Moffata bywa, znajdziemy tu różnego rodzaju niedorzeczności, trochę naciągany — szczególnie w odcinku pierwszym — przebieg wydarzeń, który musi potoczyć się tak, a nie inaczej, bo tego wymaga scenariusz, nie logika.